czwartek, 19 stycznia 2012

Sevivon sov sov sov!

Czas mija tak szybko, że aniśmy się spostrzegli, a tu już miesiąc minął od naszej wspólnej Chanuki. Co się działo 19 grudnia w Puzzlach? O tym za chwilę. Wiadomo przecież, że królową jest tu chronologia, która nie pozwala nam ominąć tego, co działo się dzień wcześniej w kilkunastu wrocławskich kuchniach.


Już z poprzednich notek na naszym blogu dowiadujemy się, że żadna uroczystość nie może się obyć bez jedzenia. Chanuka w naszym Studium jest pod tym względem szczególna; nie liczymy bowiem na życzliwą jidysze mame, która upiecze nam muffinki w foremce z Edynburga, ale sami wkładamy fartuchy i bierzemy się do pracy. Niektórzy bez stresu podchodzą do dobrze znanych potraw, inni po raz pierwszy mierzą się z kuchnią żydowską, dla niektórych to pierwsze kroki stawiane na kuchennych kafelkach. Niestety nie udało nam się uchwycić nikogo, kto z szaleńczym zapałem tarłby ziemniaki na latkes, kroił śledzie i kruszył do nich herbatniki czy też płakał przy robieniu sałatki z cebuli. Mogę jednak zapewnić wszystkich niedowiarków, że tacy byli - dowody ich zwycięstwa z kuchennym sprzętem mogliśmy podziwiać następnego dnia.
Róża, Mariusz i Michał dumnie prezentują: niewielu przed nimi pisało p o hebrajsku porem.

W poniedziałek miały miejsce jeszcze ostatnie przygotowania, ostatnie pospieszne zakupy. W chanukowym prezencie obejrzeliśmy jeszcze odcinek Srugim, przypomnieliśmy sobie wszystkie znane nam piosenki o Święcie Świateł, i ruszyliśmy do Puzzli. Wcześniej trwało tam wielkie przemeblowanie: wszystkie stoły-szpulki ustawiono obok siebie, krzesła i kanapy w wielkim okręgu. W pośpiechu rozkładaliśmy jeszcze potrawy na tackach, ciastko przy ciastku, placek przy placku, dostawialiśmy stoły... Jedzenia było tyle, że nie było już gdzie stawiać! Wybiła siedemnasta - czas więc zaczynać.

Rozpoczęła pani Mira Żelechower-Aleksiun opowieścią o swojej chanukii, błogosławieństwem i zapaleniem świecy. Później głos zabrał pan Jerzy Kichler, siedząc w kręgu śpiewaliśmy piosenki chanukowe. Wszyscy coraz niecierpliwiej spoglądali na uginające się pod jedzeniem stoły, na iskrzące się w świetle świec sufganijot, na ciasteczka w barwach Izraela, kugel, hamantasze, długo by wymieniać... Z odsieczą przyszła grupa jidyszowa, która śpiewając piosenkę o smutnym losie ziemniakożerców wręczała zebranym gorące ziemniaki w mundurkach. Zaraz potem, swoją drogą, padł uroczysty sygnał "Do stołu marsz!", na który wszyscy zareagowali spontanicznie i z ogromnym entuzjazmem. W ruch poszły tacki i widelce, szybko znikały sałatki i śledzie, każdy nalegał, żeby inni spróbowali jego dzieła i powiedzieli, co o nim sądzą. Na Wigilii jest 12 dań i wszystkich trzeba spróbować. Słowo daję, na naszej Chanuce było ich ze trzydzieści!

Puzzle tętniły gwarem rozmów i żydowską muzyką. Jak w takim tłumie próbować jeszcze coś powiedzieć? Nie było ławo, ale udało się jeszcze zaprezentować zdjęcia z naszej wyprawy do Dzierżoniowa, a kiedy wszyscy bawili się już w najlepsze, zorganizować konkurs tańca z butelką na głowie. Zwycięzcy wrócili do domu ze słodkimi upominkami (ja swój zjadłam dopiero w styczniu, tak się najadłam na Chanuce), choć zadbałam o to, żeby każdy dostał również mandarynkę na drogę. Szybko musieliśmy bowiem opuścić nasz zacny lokal... Sprzątanie rozpoczęło się tańcem w kole wokół stołów, przebiegło bardzo sprawnie, a wszystkie pozostawione zguby szybko odnalazły swoich właścicieli. Mogłoby się wydawać, że to już koniec imprezy, ale...

Kilkuosobowa grupa zdecydowała, że to za mało. Nie dość nam jeszcze tej atmosfery, nie dość nam jeszcze Chanuki! Radośnie udaliśmy się więc do Mleczarni (gdzie nie było dla nas miejsca nawet w strefie dla palących), by ostatecznie wygodnie zasiąść na Włodkowica 21. Już po chwili zapanowało pełne porozumienie: nie babskie pogaduchy, nie chęć na kolejne grzane wino, ale drejdl, sevivon nas tu przywiódł! Z rozmienioną na drobne złotówką i dwoma bączkami (jednym zielonym, drugim kolorowym) spędziłyśmy dwie godziny wykrzykując "znowu bierzesz połowę!" i "gadol!", bawiąc się świetnie i planując, co jeszcze można zorganizować w tym roku, skoro Chanuka udała się tak wspaniale...

Joanna Mickiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz